wtorek, 27 listopada 2012

Zielono mi ! :)

No tak. Jest listopad i trzeba się z tym pogodzić. Zdecydowanie najmniej ulubiony, bury, smutny miesiąc w roku. Ale może dzięki niemu grudzień i święta wydają się takie radosne i piękne? Cały listopad wegetuję, jakby w półśnie czekam aż dobrnę końca, oby tylko się nie dać depresji, tym myślom, że wszystko jest bez sensu. Ja bez sensu, On bez sensu, my bez sensu... I w końcu pstryk - przychodzi Mikołaj, ten rubaszny, zarośnięty gostek, przynosi mi jak co roku kalendarz adwentowy, z którego przez cały miesiąc będę wyjadać czekoladki, odliczając dni do Wigilii. Może to ta czekolada..?:) Nie ważne co - już tylko chwilka i mam nadzieję nastanie piękna, śnieżna jak jasna cholerka zima. A tymczasem coś dla sceptyków - koloroterapia naprawdę działa! Oto i przykład...



FUSILLI NA ZIELONO
przepis pochodzi z BBC GoodFood
na 4 porcje

Składniki:
400 gr makaronu fusilli (świderki)
225 gr szpinaku świeżego lub mrożonego w liściach dobrze odciśniętego
250 gr serka mascarpone
30 gr parmezanu startego
55 gr orzeszków piniowych podprażonych na suchej patelni
2-3 ząbki czosnku
sok z połowy cytryny

Ugotować makaron. Podczas gotowania szpinak, ser mascarpone, sok z cytryny i czosnek zmielić na gładki sos. Makaron odcedzić, przełożyć z powrotem do garnka, postawić na małym ogniu. Dodać sos, orzeszki pinii, wymieszać. Chwilę podgrzać. Podawać posypany parmezanem.



Smacznego!    

sobota, 24 listopada 2012

Kaszotto...? Gotowanie czas zacząć!

Kaszotto to autorska nazwa na coś co się w oryginale nazywa risotto z kaszy. Mnie się podoba kaszotto i niech już tak zostanie. Na pewno nie ustępuje smakowo tradycyjnemu risotto, a kto wie, może nawet lekko je przewyższa. Bo w życiu już tak jest, że trzeba podejmować nowe, nawet ryzykowne wyzwania, żeby wykroczyć poza szarą rzeczywistość i zasmakować czegoś nowego, czegoś zaskakującego i w końcu - czegoś pysznego! A kasza choć taka swojska, nasza polska, to jednak zapomniana. Mam taki postulat - przywróćmy kaszę do naszych kuchni! :) Kto jest za?


 


Kaszotto z dynią i papryką
przepis z modyfikacjami pochodzi z bloga Pieprz cz Wanilia
Dla 4 osób

Składniki:
szklanka kaszy jęczmiennej mazurskiej
cebula drobno posiekana
1/2 małej dyni
1 dorodna czerwona papryka
3 łyżki oliwy (lub pół na pół z masłem)
100 ml białego wytrawnego wina
ok. 1,4 l bulionu warzywnego
świeży lub suszony tymianek
garść świeżych ziół (ja użyłam kolendry i świetnie pasowała, ale sprawdzi się natka, bazylia, szczypiorek.. co kto lubi)
garść parmezanu


Dynię wydrążyć, obrać, pokroić w kostkę. Paprykę przekroić na pół i oczyścić z nasion. Wyłożyć warzywa na blachę do pieczenia, popieprzyć, posolić, posypać tymiankiem, hojnie skropić oliwą i przemieszać. Piec w piekarniku nagrzanym do 190 stopni ok. pół godziny, aż dynia będzie miękka, a skórka papryki poczerniała. Po wyjęciu z piekarnika z papryki zdjąć skórkę i pokroić w paseczki. Odstawić.
Na dużej patelni rozgrzać oliwę (+masło), wrzucić cebulę i zeszklić. Wsypać kaszę, chwilę przesmażyć.  Zalać winem i mieszać do wchłonięcia. Teraz wlewać po chochelce bulionu, jak przy risotto, odczekując z kolejną, aż kasza wchłonie porcję płynu. Kasza powinna być gotowa w około 20 minut. Dodać warzywa, doprawić świeżo zmielonym pieprzem i solą. Zdjąć z ognia i wmieszać świeże, posiekane zioła. Na talerzu posypać startym parmezanem.



Smacznego!

czwartek, 15 listopada 2012

Dynia wygląda, dynia smakuje, dynia ratuje...z opresji

W życiu każdego kuchcika jest czas na świętowanie sukcesów i czas na przeżywanie porażek. Dzisiaj niestety rzecz o tym drugim. No więc miało być tak pięknie, dorwałam jakieś wycinki przedstawiające - jak twierdził autor - rdzenną kuchnię hinduską. Nie byłabym sobą, gdybym nie wybrała najbardziej zawikłanego dania, wymagającego pracy (z przerwami) niemal całą dobę. Curry z soczewicy z uttapam wyszło... jak wyszło.. Mężuli smakowało, ale jego nie należy posądzać o zbytni obiektywizm.
Na ratunek przyszła dynia. Przepraszam - Jej Wspaniałość Dynia. Dynię uwielbiam pod każdą słodką i słoną postacią, nie sposób jej chyba zepsuć. Dzisiaj zupa, która podobno pochodzi z Libanu i serwowana jest w jednej z restauracji libańskich w Warszawie. Ale zbędnych promocji raczej nie potrzebuje:)



ZUPA DYNIOWA Z SOCZEWICĄ
dla 4 osób

Składniki:
szklanka czerwonej soczewicy
750 gr obranej dyni
duża marchew
łodyga selera naciowego
2 ząbki czosnku
2 łyżki masła
2 łyżki świeżego posiekanego imbiru
1 łyżka przyprawy curry
3 łyżki oleju
1 łyżka soku z cytryny

Do podania: pół szklanki oleju, pół szklanki świeżej kolendry- zmiksowane razem

Soczewicę zalać zimną wodą i odstawić na godzinę. Dynię, marchew, łodygę selera i cebulę pokroić w kostkę. W garnku rozgrzać olej z masłem, wrzucić warzywa, imbir i czosnek, smażyć na średnim ogniu ok. 15 minut mieszając. Zmniejszyć ogień, dodać curry, dusić jeszcze przez chwilę.
Dodać soczewicę i 4-5 szklanek wody, gotować pod przykryciem ok. pół godziny, aż soczewica będzie miękka. Doprawić solą, pieprzem i sokiem z cytryny. Przed podaniem do każdej porcji dodać łyżkę oleju kolendrowego.



Smacznego!

wtorek, 13 listopada 2012

Gudżarati urad dal

Hinduskie potrawy są w ścisłej czołówce najczęściej przez nas gotowanych, najulubieńszych, naj, naj, naj... Zaczęło się od nieśmiałych wypraw do krakowskich (i nie tylko) knajpek hinduskich w poszukiwaniu smaku. Nie żeby kuchnia polska go nie miała, niestety dla wegetarianki nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Indie- kraj rządzony przez wegetarian, kraj wegetariańskiego Boga, to mój raj obiecany :) I albo ten świat tysiąca aromatów, smaków, przypraw się kocha, albo nienawidzi. Na pewno warto choć raz w życiu spróbować samosów, masali, mango lassi. Zdecydowanie moje życie bez nich byłoby niepełne. A tymczasem Gudżarati Urad Dal bez urad dalu. To znaczy zamiast rzadko u nas spotykanego strączka dodałam fasolkę mung. Myślę, że sprawdzi się też soczewica. Od tej zupki naprawdę ciężko się oderwać... ;) Ale, jak wszystko co dobre zupkę trzeba sobie racjonować, ma niesamowicie dużo białka.


GUDŻARATI URAD DAL - INDYJSKA ZUPA JOGURTOWA
dla 4 osób
przepis pochodzi z książki Kuchnia Kryszny

Składniki:
375 ml jogurtu
1 łyżka brązowego cukru (trzcinowy)
1,6 l wody
200 gr urad dalu lub w mojej wersji fasolki mung
1/2 łyżeczki kurkumy
2 liście laurowe
sól do smaku (około płaskiej łyżeczki)
1 łyżka oleju
1 łyżeczka nasion gorczycy
2 pokruszone suszone chilli (dla fanów umiarkowanej ostrości jedna papryczka zdecydowanie wystarczy)
2 łyżeczki nasion kopru włoskiego
1 łyżeczka startego świeżego imbiru

Jogurt, cukier i 200 ml wody wymieszać i odstawić. Fasolkę umyć i odsączyć. Pozostałą wodę zagotować w garnku, wrzucić fasolkę i gotować bez przykrycia około 10 minut (zbierać pianę jeśli pojawi się na powierzchni). Dodać kurkumę, liście laurowe i sól . Przykryć i gotować około 20 minut na średnim ogniu, aż ziarenka fasolki będę zupełnie miękkie. Wyjąć liście laurowe i zmiksować na papkę. Następnie gotować dalej na małym ogniu.

Na średnim ogniu rozgrzać na patelni olej i dodać nasiona gorczycy. Kiedy przestaną strzelać dodać chilli, nasiona kopru włoskiego i imbir. Smażyć chwilę ciągle mieszając. Wlać do jogurtu, a jogurt do zmiksowanej masy. Zmiksować chwilkę, gotować jeszcze 5 minut. Podawać z ugotowanym ryżem lub pieczywem indyjskim.

Smacznego!

niedziela, 11 listopada 2012

Szpinak na dzień dziecka

Dzień bez dziecka dniem dziecka rodzica :) Niestety nadal, mimo dumnego wieku prawie 2 lat Kluska, mam problem z pozostawianiem go na dłużej niż kilka godzin z dala ode mnie. Najpierw są ambitne plany, och ile ja rzeczy zrobię jak będę mieć dzień tylko dla siebie... a spędzam go rozmyślając, czy on na pewno nie tęskni, czy nie ma mi za złe tego chwilowego porzucenia... Matka Polka? Matka Kwoka?? Mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu.
A więc korzystając z tego dnia dziecka bez dziecka zajmuję myśli i podniebienie szpinakiem. Moi rodzice mieli na tyle zrozumienia, że nie katowali mnie w dzieciństwie żadnymi zielonkawymi brejami. Dzięki temu, już w dorosłym życiu, podeszłam do szpinaku bez żadnej skrywanej urazy. I w Dzień Dziecka, Dzień Niepodległości cześć i chwała szpinakowi! :)



ZAPIEKANKA ZIEMNIACZANA ZE SZPINAKIEM
przepis pochodzi z Kwestii Smaku
z małymi modyfikacjami
Porcja dla 4 osó

Składniki:
450 gr mrożonego szpinaku w liściach
1 kg ziemniaków
2 łyżki masła
1 cebula posiekana
3 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
1 por posiekany w piórka
szczypiorek posiekany
1/3 łyżeczki gałki muszkatołowej
1 łyżeczka suszonego oregano
1 łyżka posiekanej natki pietruszki
250 gr ricotty
200 gr sera feta pokrojonego w kostkę
5 jaj
1/4 szklanki śmietany kremowej 30% lub 36%
100 gr śmietany 18%
40 gr startego parmezanu


Formę żaroodporną nasmarować oliwą- ja użyłam okrągłej o średnicy 26 cm. Szpinak rozmrozić i odcisnąć z wody. Obrane ziemniaki pokroić na plasterki, zalać w garnku wodą, posolić i gotować do miękkości. Odcedzić. Na patelni rozgrzać masło, dodać cebulę- zeszklić, pora oraz czosnek. Dusić pod przykryciem około 8 minut, od czasu do czasu mieszając. Pod koniec dodać szczypiorek.
Piekarnik nagrzać do 180 stopni.
Mix z patelni wymieszać ze szpinakiem. Dodać gałkę muszkatołową, oregano, natkę, pieprz i ewentualnie sól do smaku, wymieszać. Dodać połowę ricotty i połowę fety oraz jajka roztrzepane ze śmietaną 30%. Wszystko dokładnie wymieszać.
Na dno formy wyłożyć połowę ziemniaków, posypać solą i pieprzem. Wyłożyć całe nadzienie szpinakowo-serowe, posypać pozostałym serem ricotta i feta, polać śmietaną 18%.
Nakryć drugą połową ziemniaków, posypać szczyptą oregano, parmezanem, skropić oliwą.
Piec w piekarniku około 30 minut. Po wyjęciu odstawić na 5 minut do zastygnięcia.



Smacznego!


sobota, 10 listopada 2012

Spaghetti z sosem pomidorowym i mężczyzna w kuchni

Sięgnijmy do przeszłości, czyli do czasów studenckich. Gotowanie było tylko odległą marą, a do życia wystarczał mi zestaw składający się z serka wiejskiego z dodatkami uzależnionymi od nastroju. Raz na słodko z miodem i owocami, raz na wytrawnie z warzywami, albo - o zgrozo !- z majonezem, ketchupem i kiszoną kapustą... Wiem, niejednego człowieka nawet widok takiej potrawy mógłby zwalić z nóg. A ja.. chyba jak każdy student, jedzenia potrzebowałam do tego, żeby przeżyć, poświęcając mu jak najmniej czasu i energii.
Moment zwrotu akcji nastąpił wraz ze zmianą stanu cywilnego i macierzyńskiego. Duża zasługa w tym poślubionego, z którym zaczęłam odkrywać kulinarny świat smaków i aromatów. Ani się nie obejrzeliśmy a gotowanie stało się naszą pasją, która z dnia na dzień wciąga coraz bardziej.
A specjalnością Pana Domu (nie-perfekcyjnego na szczęście i nieszczęście) są makarony i sos pomidorowy pod różnymi postaciami. Na początek podstawowy sos pomidorowy konsumowany przez nas co najmniej raz w tygodniu. Do znudzenia? Nigdy w życiu! :)



SPAGHETTI Z SOSEM POMIDOROWYM
Porcja na 4 osoby

Składniki:
700 ml passaty
4-5 cm kawałek selera naciowego drobno posiekanego
1 cebula drobno posiekana
4 ząbki czosnku drobno posiekane
1 łyżka octu balsamicznego
duża szczypta suszonej szałwii
papryczka chilli suszona pokruszona lub świeża posiekana (każdy powinien sam dawkować sobie ostrość:)
3 łyżki oliwy
świeża bazylia
ziele angielskie 3 ziarenka
2 listki laurowe
starty parmezan
*opcjonalnie skórka starta z 1/4cytryny, którą dodajemy razem z octem balsamicznym
mięso mielone, które można podsmażyć na patelni i wymieszać z sosem

Oliwę rozgrzać w rondelku, dodać cebulę i podsmażyć ok. 1 minutę, dodać 2 ząbki czosnku i cały czas mieszając smażyć 30 sekund (uwaga, żeby czosnek nie zbrązowiał, bo stanie się gorzki). Wlać passatę, wrzucić liście laurowe, ziele angielskie i seler naciowy, gotować na średnim ogniu, mieszając od czasu do czasu ok. 10 minut. Dodać szczyptę szałwii, papryczkę chilli, łyżkę octu balsamicznego oraz pozostałe 2 ząbki czosnku. Na małym ogniu gotować kolejne 5 minut mieszając. Pod koniec dodać świeżą bazylię, doprawić solą i pieprzem do smaku, pogotować jeszcze chwilkę. Podawać z ugotowanym al dente makaronem spaghetti.

Smacznego!

czwartek, 8 listopada 2012

Tajlandia w zasięgu ręki.


Kiedy zdarza mi się o czymś marzyć - a zdarza się coraz rzadziej od pojawienia się na świecie Kluska, bo po pierwsze on jest spełnieniem większości marzeń :) a po drugie czasu na swobodne bujanie w obłokach jakoś coraz mniej - no ale kiedy w końcu marzę, to prawie zawsze o podróżach. Mam duszę obieżyświata od urodzenia...a przynajmniej od pierwszych ucieczek z przedszkola.. ;) Najbardziej lubię te na własną rękę, własnymi ścieżkami, z niewielkim bagażem, za to z ogromnym entuzjazmem i otwartością na nowe doznania. Tak, tak - te kulinarne także.
Przed nami są 3 magiczne miejsca, każde inne, każde doskonałe na swój sposób, pełne pasji, aromatu, wspaniałych miejsc. Tajlandia, Indie, Maroko. Zobaczyć i umrzeć :) Albo zobaczyć i żyć dalej w poczuciu absolutnego spełnienia.
Na szczęście żeby poczuć klimat tych miejsc wystarczy chwila, kilka składników i chęć oczywiście. Ale co lepszego można zrobić w ponury jesienny dzień..?


RYBA SŁODKO-PIKANTNA
Przepis pochodzi z BBC GoodFood Magazine
Porcja dla 4 osób

Składniki:
3 łyżki czerwonej pasty curry
1 duża cebula pokrojona w piórka
1 czerwona papryka pokrojona w paski
pęczek świeżej kolendry, listki i łodyżki oddzielnie posiekane
400 ml mleka kokosowego (lub 200 ml mleka kokosowego i 200 ml bulionu warzywnego)
garść suszonego mango pokrojonego
700 gr filetów z białej ryby (np. dorsz) pokrojonej na kawałki, bez skóry


Na patelni rozgrzać pastę curry, dodać cebulę i smażyć do miękkości. Dodać paprykę i łodyżki kolendry i smażyć dalsze 2 minuty. Wlać mleko kokosowe, wrzucić mango i gotować 5 minut do zgęstnienia.
Dodać rybę i gotować 3-5 minut. Posypać listkami kolendry. Podawać z pieczywem tradycyjnym lub chlebkami naan, ewentualnie z ryżem.


środa, 7 listopada 2012

Kotleciki z kaszy jęczmiennej, czyli jak oswoić strachy dzieciństwa

Często słyszę od znajomych: tego nie jem, tego nie lubię, tego nigdy do ust nie włożę... Obiektem największej niechęci jest oczywiście szpinak, utrwalony w pamięci wielu jako papkowata zielonkawa breja przypominająca... coś całkiem niezjadliwego ;) Ale o szpinaku innym razem. 
Mojemu podejściu do jedzenia przyświeca idea braku uprzedzeń. Nawet jeśli kiedyś sparzyłam się na jakimś produkcie potrafię próbować po wielokroć, urzeczywistniając tezę, że od nienawiści do miłości tylko jeden krok. No i tak dzisiaj w roli głównej pojawiła się kasza. Przyznam się, że do tego przepisu podeszłam bez większego przekonania i nadziei na pyszności tygodnia. O jakież była moje-nasze zdziwienie! Kasza jest super, mówię Wam :)










Kotleciki z oscypkiem/mozarellą i grzybami
Składniki:
KOTLECIKI
200 gr kaszy jęczmiennej mazurskiej
2 garści orzechów włoskich bez skórek (sparzonych i obranych)
pęczek szczypiorku
jajo
2 łyżki mąki
czerwona suszona papryczka chilli lub pół łyżeczki chilli w proszku
bułka tarta
olej do smażenia
roladka oscypka albo wędzona lub zwykła mozarella (gomółka)

GRZYBY
250 gr małych pieczarek
2 łyżki masła
2 ząbki czosnku
2 łyżki octu balsamicznego
1 łyżka miodu
pęczek natki

Kaszę gotujemy do miękkości (ok. 20 minut), studzimy i mielimy lub blendujemy razem z orzechami. Mieszamy z posiekanym szczypiorkiem, jajem, mąką, papryką. Dodajemy tyle bułki tartej żeby masa była zwarta i dało się z niej formować kotleciki. Robimy okrągłe kotleciki, obtaczamy w bułce i smażymy na oleju. Po przewróceniu na drugą stronę kładziemy na wierzch po plasterku sera, żeby się lekko roztopił (można przykryć na chwilę patelnię).
Pieczarki kroimy w plasterki. Na patelni rozgrzewamy masło, wrzucamy grzyby, zmiażdżony czosnek, przesmażamy. Dodajemy ocet balsamiczny i miód i szybko redukujemy na dużym ogniu. Dodajemy natkę.
Kotleciki podajemy z sosem pieczarkowym.



Smacznego!

poniedziałek, 5 listopada 2012

Medytacja nad patelnią


Risotto to danie zdecydowanie dla cierpliwych. I wytrwałych. Stanie przy patelni z parującym płynem, 20 minut, praktycznie bez przerwy... 
Oczywiście nie należę do masochistycznej części społeczeństwa;) Gotowanie risotta ma swoje zalety. Po pierwsze najważniejsze - jest pyszne! Należy do tzw. "comfort food", czyli jedzenia, które przenosi mnie gdzieś w krainę łagodności. Po drugie, dla żyjących w wiecznej gonitwie myśli i czynów, to naprawdę świetny relaks, przymusowe zatrzymanie, gdzie ręka miesza, a myśli ulatują wraz z parującym bulionem. Ale to przychodzi dopiero z czasem, na początku prawie na pewno będziecie przebierać nogami:)



Zielone risotto z krewetkami 
przepis zaczerpnięty od Liski z White Plate
2 porcje

Składniki:
MARYNATA DO KREWETEK:
250 gr krewetek
20 ml oliwy z oliwek
czosnek 1 ząbek zmiażdżony
sok z połowy cytryny

Wszystkie składniki wymieszać w misce.

PASTA:
3 ząbki czosnku
2 dymki
100 gr świeżego szpinaku lub sałaty zwykłej, rzymskiej (raczej nie lodowej), sprawdzi się też roszponka
pęczek natki pietruszki
szczypta suszonego tymianku

Wszystkie składniki zmiksować na gładką pastę.

RYZ: 
200 gr ryżu arborio
800 ml bulionu warzywnego
1/2 szklanki białego wytrawnego wina
100 gr zielonego groszku
50 gr masła
starty parmezan

Na patelni rozgrzać oliwę, dodać ryż. Przesmażyć chwilkę i dodać wino. Mieszać aż płyn wyparuje. Dodawać po chochelce gorącego bulionu, czekając żeby płyn dokładnie się wchłonął przed dodaniem kolejnej. Jak dodamy naraz cały bulion zrobi się mało apetyczna breja.  Po dodaniu ostatniej porcji płynu dokładamy zieloną pastę, groszek, masło i parmezan. Smażymy minutę. Doprawiamy pieprzem (sól jest raczej zbędna).
Na drugiej patelni lub w małym rondelku smażymy krewetki w marynacie 3-4 minuty.
Risotto przekładamy do miseczek, wykładamy na wierzch krewetki, można posypać jeszcze parmezanem.

Smacznego!
 




niedziela, 4 listopada 2012

Kaszka na dzień dobry... i na do widzenia dla słodkiego lenistwa



Nadszedł dzień końca błogiego lenistwa z kichanio-smarkaniem w tle. Czas wziąć się w garść pomyśleć o nadchodzącym tygodniu. A więc - obiecane menu i lista składników na wszystkie dania. W liście wypisuje wszystko, łącznie z cukrem, mąką i solą czyli składnikami powszechnie obecnymi w każdej kuchni, nie licząc studenckiej ;) Jeśli chodzi o smaki jakich będzie tu można doświadczyć, to tylko jedno jest pewne : będą bezmięsne z rybcią albo bez. Reszta jest totalną mieszaniną kuchni europejskiej, azjatyckiej i afrykańskiej. 
Ale do rzeczy. 

MENU:
1.Zielone risotto z groszkiem i krewetkami (albo bez krewetek jak ktoś nie lubi)
2.Kotleciki z kaszy jęczmiennej z serkiem i pieczarkowym sosem.
3.Ryba słodko-pikantna
4.Spaghetti z autorskim sosem pomidorowym Dawida K. :)
5.Zapiekanka za szpinakiem
6.Gudżarati urad dal, czyli indyjska zupka jogurtowa
7.Curry z soczewicy z placuszkami uttapam

Lista składników:
Ryby i owoce morza:                                                                       
- krewetki 250 gr                      
- ryba biała np. dorsz 700 gr   
Warzywa i owoce:
- cytryna
- czosnek
- 2 dymki
- sałata (zwykła, rzymska, byle nie lodowa) 100 gr
- groszek zielony (świeży, z puszki lub mrożony)
- 5 cebul
- seler naciowy
- 500 gr szpinaku
- 1 kg ziemniaków
- por
- szczypiorek
- natka pietruszki
- papryka czerwona
- kolendra
- mango suszone garść
- 3 pomidory świeże lub z puszki
- papryczka chilli  zielona
- bakłażan
- orzechy włoskie
- pieczarki 250 gr
- wiórki kokosowe
- imbir
Zbożowe i strączkowe:
- bułka tarta
- mąka pszenna
- kasza jęczmienna mazurska 200 gr
- soczewica
- ryż
- urad dal albo fasolka mung albo inny strączek 200 gr
- ryż do risotto np. arborio 200 gr
- spaghetti
Nabiał i jaja:
- masło
- parmezan (grana padano, peccorino)
- ricotta 250 gr
- feta 200 gr
- 6 jaj
- śmietana 18% i 30%
- jogurt naturalny 375 gr
- mozarella zwykła lub wędzona albo oscypek - gomółka
Przyprawy:
- kostki bulionowe warzywne
- liście curry
- pasta z tamaryndowca
- pasta curry czerwona
- kozieradka
- koper włoski nasiona
- tymianek
- szałwia
- papryczki chilli suszone
- ziele angielskie
- gorczyca
- liście laurowe
- kurkuma
- gałka muszkatołowa
- oregano
- kolendra ziarenka  
Pozostałe:
- ocet balsamiczny
- miód
- oliwa
- olej
- mleko kokosowe
- soda oczyszczona
- cukier brązowy
- passata (pulpa pomidorowa)
- białe wino wytrawne

Ufff.. Oczywiście zgromadzenie powyższych składników podczas jednych zakupów może graniczyć z niemożliwością. W praktyce na bieżąco kupuję tylko warzywa, nabiał i ryby. Reszta jest zawsze "na stanie" i tylko uzupełniam zapasy. 

Dla osłodzenia końcówki długiego weekendu kaszka na śniadanko lub podwieczorek. Albo na dowolną chwilę małego smutku. Polubił nawet Klusek, którego ostatnio coraz ciężej niestety zadowolić... :)

Kasza jaglana ze smażonymi bananami w sosie pomarańczowym:
 3-4 porcje
Składniki:
1/2 szklanki kaszy jaglanej
szczypta soli
4 łyżki masła
szklanka mleka kokosowego
szklanka wrzątku
2-3 banany
2 łyżki miodu
2 pomarańcze
szczypta cynamonu i kardamonu
jogurt naturalny
4 łyżki wiórków

Kaszę przepłukać wodą. Do rondelka wlać szklankę wrzątku- lekko osolić, dodać kaszę, mleko kokosowe i łyżkę masła. Gotować do miękkości 10-15min. Banany pokroić na grubsze plastry. Na patelnię wlać miód, lekko podgrzać, dodać sok wyciśnięty z pomarańczy i zredukować do konsystencji gęstego syropu. Dodać cynamon i kardamon. Dołożyć banany i smażyć 3 minuty obracając plasterki. Kaszkę wyłożyć do miseczek, dodać banany z syropem, dużą łyżkę jogurtu i wiórki uprażone na suchej patelni.

Smacznego!